By

Telewizja Polsat potrafi świetnie oprawiać i drogo sprzedawać wydarzenia sportowe. Te małe i te duże. Nie inaczej było z galami KSW, podczas których atrakcyjne ze sportowego punktu widzenia walki były przeplatane starciami popularnych „freaków” czy celebrytów. Promotorzy KSW we współpracy z Polsatem uczynili gwiazdę MMA m.in. z Pudziana, który choć dziś zrobił spore postępy, w początkowych walkach po pięciu minutach niebezpiecznie zbliżał się do stanu przedzawałowego.

Były strongman szybko zrozumiał, że przeciąganie samolotu wymaga innych walorów niż wojowanie w ringu. Spora część tłumu na trybunach gal KSW nie rozumie tego do dziś. Nie jest to jednak najważniejsze, bo ludzie niekoniecznie szukają na tej scenie sportu. Żądają za to show, a fachowcy z Polsatu i KSW wiedzą, jak zrobić świetny spektakl.

KSW 14 – plakat promujący

Marketing w sportach walki

Fantastyczna oprawa audiowizualna, podniosła muzyka, światła i flesze towarzyszące efektownemu entrée nawet dość mizernych zawodników – to marketingowy majstersztyk. Przeciętny widz żyje w przekonaniu, że przy soundtracku z „Gladiatora” czy „Bravehearta” do ringu nie może wejść byle kelner. To nic, że challenger z kiepskim bilansem przegrał kilka ostatnich walk. Przyczyny takiego stanu rzeczy szybko wyjaśnią publiczności charyzmatyczny konferansjer bądź życzliwi komentatorzy (niekoniecznie J. i J. z Polsatu, ponieważ ci starają się na ogół zachować obiektywizm). Słaby bilans challengera to pochodna nieunikania walk z najmocniejszymi rywalami, kontuzji lub problemów z wagą. Podczas ważnego show challengerem nie powinien być byle kto.

KSW to nie tylko ringowi wojownicy (foto: CKM/materiały prasowe)

KSW organizuje jedne z najlepszych gal MMA w Europie – i jest to prawda. Abstrahując od faktu, że absolutny top fighterów występuje na galach w USA czy w Japonii (UFC, Pride), KSW od sportowej strony prezentuje się o klasę lepiej, niż jeszcze 2-3 lata temu. Dodatkowo, promotorzy przetarli szlak konkurencji, która zachęcona sukcesem, pcha się tam, gdzie czuje grube zyski. A zapotrzebowanie na MMA jest w Polsce naprawdę spore! Takim oto sposobem doszliśmy do organizacji FEN (Fight Exclusive Night), która na dzień dzisiejszy jest bardziej raczkującym bratem KSW, niż realną konkurencją. Przynajmniej do tej pory, ponieważ pierwsza gala transmitowana przez Polsat Sport – do której chcę nawiązać – odbiła się w świecie MMA szerokim echem. Niezła karta walk, dość wysoko oceniony przez ekspertów poziom pojedynków, no i krwawa jatka w walce wieczoru zakończona nieomal dramatem – to udany debiut.

Gawiedź kocha krew na cudzych ciałach mocniej niż teatr

Gawiedź kocha krew na cudzych ciałach już od czasów starożytnych, a dzisiaj kocha ją mocniej niż książki czy teatr. Nic więc dziwnego, że w trakcie pojedynku Tymoteusza „Omena” Świątka z Victorem Marinho nawet cenionym komentatorom sportów walki, Andrzejowi Janiszowi i Łukaszowi „Jurasowi” Jurkowskiemu, wyrywały się okrzyki w stylu „walka roku!”. Problem zaczął się od 3. rundy, kiedy sportowa walka zaczęła zamieniać się w rzeźnię. „Omen” zainkasował mnóstwo ciosów, a jego twarz zaczęła przypominać makabryczną wersję reklamy przetworów Pudliszki. A jednak stał, niczym zakrwawiony kolos na glinianych nogach, próbując nawet od czasu do czasu ukąsić ślepym ciosem przeciwnika. Nie reagował sędzia, na lekarza mało kto zwracał uwagę, nie rzucił ręcznika narożnik Świątka. Komentatorzy Janisz i „Juras” przerazili się nie na żarty, słusznie domagając się przerwania walki. Gdzie tam, show must go on! Cierpienia „Omena” skrócił jego portugalski przeciwnik, posyłając go na deski w połowie piątej (ostatniej) rundy. Tam nieprzytomnym zawodnikiem zajęli się lekarze, po czym na noszach zabrano go do karetki pogotowia.

Tymoteusz Świątek vs Victor Marinho (foto: Paweł Najmowicz/FEN)

Bohaterska klęska

Na temat postawy Świątka w prasie rozgorzały dyskusje, w których przewijały się dwa główne tematy: niekompetencja/głupota sędziego i trenerów oraz bohaterska postawa samego zawodnika.

Jagielski jest sędzią niekompetentnym, ułomnym, podatnym na naciski (…) Przesadnie zdawał sobie sprawę z roli, jaką Świątek odgrywa dla FEN i podświadomie naginał wszelkie zasady bezpieczeństwa po to, by gwiazda organizacji walczyła. A nuż wygra – grzmiał Jakub Bijan, redaktor naczelny portalu mmarocks.pl.

Jagielski zabrał Świątkowi kilka lat życia. Jeśli nie robi tego sędzia, walkę przerywa narożnik, ale nie pozwoliła na to chora ambicja Knapa. Trener jest jak ojciec. Komu ma ufać zawodnik, jeśli nie jemu? Gardzę takim ojcem – wtórował mu Jurkowski.

Po kilku dniach na kanale Polsat Sport pojawił się reportaż poświęcony 21-latkowi z Bochni. Heroiczny „Omen” przyćmił swojego portugalskiego pogromcę, który w ringu okazał się od niego o klasę lepszy. Ochrzczono go jako „Nieśmiertelnego”. Kolejne walki z jego udziałem sprowadzą do hal i przed telewizory jeszcze więcej kibiców. O Portugalczyku Victorze Marinho, który posłał Polaka do szpitala, mało kto już pamięta. Polsat kolejny raz zrobił świetną robotę – sportową porażkę zamienił w marketingowy sukces.

Rafał Niemczyk
www.textingstudio.pl

Reportaż Pawła Słodownika na stronie polsatsport.pl

Zobacz kolejne posty

W jednej z kluczowych scen „Wilka z Wall Street” Martina Scorsese Jordan Belfort (w tej roli...

Poszukując kobiety swojego życia, współczesny mężczyzna kieruje się rozmaitymi kategoriami....

Na wstępie, żeby była jasność: jestem absolutnym zwolennikiem wolności słowa, wolności absolutnej i...