Copywriter to zawód, do którego przylgnęły u nas krzywdzące stereotypy. Dlaczego? No bo co to za sztuka wymyślić slogan? Hasło czasem zaledwie kilkuwyrazowe? Co to za problem napisać krótki tekst dla lektora w reklamie? Ba! Najmniejszą filozofią wydaje się prowadzenie własnego „facebooka” – każdy to przecież potrafi! Copywriterzy to zatem darmozjady, którym płaci się za nic! Czyżby?
Wielu ludziom spoza branży szczęka opada aż po same kolana, gdy orientują się w cenach za prowadzenie tak zwanego fan page'a. Co prawda ceny są w zależności od agencji naprawdę różne, bo do wysokości stawek często nie zgadzają się sami copywriterzy i specjaliści od social media. Dla klienta jednak, jeśli przekraczają granicę 200 zł za miesiąc (nieważne czy o 100 czy o 1000 zł) są już wyciągnięte z kosmosu. Z tego szoku powstałego na wynik bliskiego spotkania z cennikiem, czy to za tekst na stronę, treść newslettera lub miesięcznej obsługi profilu, bierze się krzywdząca opinia o copywriterach. „Tyle nie dam! Prędzej by mi ręka uschła! Wolę poprowadzić sobie sam!” – myśli oburzony przedsiębiorca, który chciałby iść z duchem czasu, ale – szanujmy się – nie za taką cenę.
Często jednak życie weryfikuje jego przekonania…
[message_box_2]
Jak się przekonać, że copywriter nie jest darmozjadnem? – podejście pierwsze[/message_box_2]
Przedsiębiorca X chce, by o jego firmie zrobiło się głośno na rodzimym, najbliższym poletku. Pomyślał więc, że dobrym pomysłem będzie zamieszczenie artykułu sponsorowanego w lokalnej gazecie. Szybko wziął się do realizacji swojego planu. Wykonał parę telefonów, załatwił sobie miejsce na czwartej stronie – tekst ma dostarczyć do końca tygodnia. Otworzył więc Worda i pisze…. No dobra – ale od czego zacząć? Pierwsze zdanie usunął już trzy razy. Drugie cztery. A gdy udało mu się po godzinie męczarni sklecić pierwszy akapit, po ponownej jego lekturze, skasował go zirytowany, zamknął laptopa i poszedł zjeść kolację. Jak tu wyczarować 2000 znaków, żeby dobrze brzmiało? – myślał, kładąc się do łóżka.
Spróbuj wczuć się w rolę przedsiębiorcy X – być może przekonasz się, za co płacą copywriterowi.
[message_box_2]
Jak się przekonać, że copywriter nie jest darmozjadem? – podejście drugie[/message_box_2]
Dzisiaj każda firma chce mieć swoje fan page'a. Takiego, żeby ludzie komentowali, lajkowali, żeby było kilka tysięcy fanów, dobra zabawa i super kontakt z klientem. W życiu każdej firmy przychodzi więc taki dzień, kiedy ktoś wypowiada zdanie – „Zróbmy sobie nareszcie własnego facebooka!”. No to robimy, póki entuzjazm w nas nie ugaśnie.
Przy komputerze zasiada wytypowany przez resztę zespołu Pan Y. Swój prywatny profil założył już rok temu, wrzuca tam zdjęcia z wakacji i inne filmiki, jest w miarę aktywny, czuje się więc na siłach, by poprowadzić również profil firmowy. Tymczasem aż pół dnia w pracy mija mu, zanim upora się z samym wyglądem firmowego fan page'a. Niestety zdjęcie w tle trochę się rozmazało i rozciągnęło, no ale przecież nie ma innego, by tam wrzucić. No i co dalej? Polubili znajomi? No polubili – całych dwudziestu. Ale dlaczego nikt nie lajkuje wpisów? Muszę wrzucić coś ciekawego – myśli pan Y – coś z życia firmy. No ale… ale co?? Wczoraj było zdjęcie biura, a teraz? Przecież ja mam do cholery inne zajęcia, niż prowadzenie głupiego Facebooka!
Spróbuj z pomocą wyobraźni znaleźć się na miejscu pana Y – a docenisz pracę copywritera.
Smutny copywriter, o którym wszyscy myślą, że jest darmozjadem – może jednak otrzeć łzy i spać spokojnie. Nie jest bowiem sam na tym świecie. Podobnie myśli się przecież o fotografach, grafikach, webdesignerach i innych przedstawicielach „nowych” zawodów. Świat potrzebuje chyba trochę wiecej czasu, by pewne rzeczy zrozumieć.
Dorota Jędrzejewska
www.textingstudio.pl