Przeglądając w poniedziałkowy poranek internetowe newsy, przeczytałem z uwagą, że niejaki Jacek Samojłowicz, współtwórca filmu „Kac Wawa”, pozywa do sądu Tomasza Raczka. Na łamach „Super Expressu” pan Samojłowicz pożalił się na pana Raczka, że znany recenzent śmiał był ostro skrytykować ww. film, pisząc o nim jako o „nowotworze złośliwym”.
[quote style=”1″]„Patrząc na Romę Gąsiorowską, Sonię Bohosiewicz i Borysa Szyca, grających główne role, czułem się tak jakbym patrzył jak ktoś przerabia kochanych członków rodziny na dziwki i alfonsów. Szczerze i nieodwołalnie odradzam pójście na KAC WAWA do kina. Ten film powinien ponieść klęskę frekwencyjną – może to nauczyłoby czegoś producentów. WSTYD!”[/quote] – napisał Raczek na swoim facebookowym profilu.
Pan Samojłowicz oszacował, że straty, wynikające z krytycznych słów publicysty, będą go kosztowały ni mniej, ni więcej jak kilka milionów. Ubolewam, iż producent nie był łaskaw uściślić, czy chodzi o kwotę naliczoną w złotówkach, euro czy może w papierach wartościowych. W każdym razie chodzi o majątek mocno znaczący, a zadośćuczynienie pana Raczka ma owe gigantyczne straty pokryć w całości.
Zdaniem prawników pana producenta, krytyk Tomasz Raczek „przekroczył granice krytyki filmowej i złamał zasady etyki dziennikarskiej, być może ze względów osobistych.” Nie mam doprawdy pojęcia na czym owo „przekroczenie” polegać by miało, bowiem w przypadku owego filmu słowa pana Raczka nie wydają się jakoś specjalnie niesprawiedliwe. Nie wspominam tutaj o wolności słowa, którą sąd jak mniemam, stanowczo powinien wziąć pod uwagę.
Żarty żartami, ale co wobec tego zrobić ze słowami pani Dody, która również film skrytykowała, przyznając nawet, że po jego obejrzeniu straciła ochotę na własny ślub. Tutaj prawnicy pana Samojłowicza mieliby do zgryzienia twardszy orzech, ponieważ wokalistka nagrała do „Kac Wawa” promocyjny teledysk, tak więc „względów osobistych” jako motywu krytyki nie za bardzo można uwzględnić.
Nastrojów nie poprawi też przegląd opiniotwórczych filmowych portali, gdzie większość internautów także nie przebiera w słowach. Średnie oceny filmu to, odpowiednio, w portalu Filmweb – 1,6/10, zaś w portalu IMDB – 1/10 (stan na 12.03.1012). Jasna rzecz, że takie oceny mogą zaciemnić najwspanialszy nawet kinowy obraz, bo internauci na dobrym filmie mogą się nie poznać, ale w przypadku kilku tysięcy osób taki zbieg okoliczności zakrawałby na spisek. Nie jestem tylko pewny, czy wszystkim tym ludziom można by w świetle prawa wytoczyć sądowy proces, ponieważ nie są oni osobami publicznymi, a pan Tomasz Raczek jednak jest. Wnikliwa analiza prawna jest w tym wypadku jak najbardziej uzasadniona.
Cała afera nie zmienia faktu, że niedoceniony przez Raczka film i tak trafił do czołówki tegorocznych box office’ów, co być może złagodzi nieco gniew pana Samojłowicza i jego prawników. Internauci wskazują też dziesiątki tytułów, które można by w przyszłości przerobić na dzieła równie genialne jak „Kac Wawa”. Osobiście po długim namyśle postawiłbym na „Gangi Nowego Targu” w gotycko-barokowej konwencji, z alegorycznym wykorzystaniem scenografii zabytkowych kościołów tudzież rynku i ratusza, w celu ukazania odwiecznej walki Dobra ze Złem. Ale ja na filmie się nie znam, pozostawiam więc fachową decyzję szanownemu gremium nowoczesnych polskich producentów.
Rafał Niemczyk
www.textingstudio.pl